środa, 26 października 2016

Co zrobić by nieco bardziej przyjazny wydał nam się listopad?


No właśnie ,co zrobić by jakoś przetrwać ten ponury miesiąc i uczynić go bardziej znośnym?

1.Kolacje z przyjaciółmi to zawsze dobry pomysł.Ale w tym miesiącu przydadzą się zwłaszcza,bo na zewnątrz mgliście,buro,smutno .
Miłe spotkania,pogawędki,wino,dobra kolacja rozpędzą czarne chmury a może i zrodzą nowe pomysły na dalsze jesienne miesiące.(np.teatr,kino czy wyjazd na koncert ulubionego zespołu).
Magiczne drobiazgi na stole ,fajne towarzystwo i dobre jedzenie na pewno wprowadzą nas w dobry nastrój!
2.Sprawmy sobie jakiś miły drobiazg,który będzie cieszył oko(ja uwielbiam kupować dodatki do domu,najczęściej do kuchni).Nawet na zwykłe marketowe półki zarzucam sieci by wyłuskać na stół coś ciekawego.Ostatnio np.kupiłam taką malutką miseczkę i te talerze powyżej.

3.Pójdźmy na małe zakupy- jakiś nowy ciuszek  czy kosmetyk -to wiadomo- rozchmurzy każdą z nas.I wcale nie musi być drogi.Widziałam np.świetne szminki sieci Douglas. cudownie nawilżały usta ale niestety nie było w moim kolorze.więc czekam bo bardzo mi konsystencja odpowiadała i cena.

4.Odwiedźmy ulubioną kawiarnię.Pyszna kawka i ciastko cudownie osłodzą nam dzień!Albo w domu pocelebrujmy  popołudniową rodzinną herbatkę.Taka mała przerwa w obowiązkach domowych każdemu wyjdzie na dobre.Pozwoli złapać oddech.

5.Zróbmy  małą jesienną dekorację wokół domu,na tarasie ,balkonie lub  postawmy choćby małą dynię czy wrzos na stole.Kilka dodatków  ociepli dom i atmosferę.(Moje dekoracje w poprzednim poście.)

6.W weekend upieczmy pyszny chlebek lub ulubione rodzinne ciasto a cudowny zapach ogarnie cały dom.
7.  Milusińskie,niedzielne poranki koniecznie  zacznijmy od cudownego śniadanka! delektujmy się nim a będzie to na pewno dobry wstęp do udanej listopadowej niedzieli. 
Gorąco pozdrawiam i pomimo nieciekawej pogody życzę dobrych listopadowych dni.

środa, 19 października 2016

Dekoracje jesienne i październikowe zachwyty!



By bardziej znośną uczynić tę słotną porę roku otaczam się miłymi  dla oka dekoracjami.Wokół kolumn pojawiły się kwiaty a na mój ganek wprowadziła się pękata dynia.Zapobiegliwie natarłam ją oliwą by dłużej postała .Na szczęście moją coroczną  zupę dyniową robiłam już wcześniej (z działkowych dyń - to te na zdjęciu.Są może mniej spektakularne ale były bardzo smaczne ).Inaczej moja fikuśna dynia skończyła by pewnie w garnku .
Przy okazji -  jeśli ktoś ma ochotę na moją dyniową to przypominam przepis  poniżej w poście:

Zupa wychodzi bardzo dobra więc polecam.Ale tym razem moja pomarańczowa kula nie zostanie skonsumowana.
Zachwycają mnie te rumiane ,pękate warzywa! Jak widać nadają się nie tylko do spożycia ale przepięknie zdobią  nasze otoczenie. Jak większość kobiet  lubię dekorować dom .Dbam o to by także w jego  wnętrzu  panował miły nastrój a sezonowe dodatki dodawały niezwykłego klimatu.Myślę,że tak właśnie się dzieje!
Obowiązkowo na ganku stawiam też wrzosy i chryzantemy.Mają w sobie dużo uroku i długo cieszą oko.
 Natomiast kilka innych moich  zdjęć przypomniało mi zeszłoroczne aranżacje!
O tej porze pomiędzy choinkami jest piękny zielony mech.Wystarczy wykopać,włożyć do kosza ,na to jabłka i dekoracja gotowa!


Miłych jesiennych dni...A.

środa, 12 października 2016

Propozycja kolacji na weekendowy, jesienny wieczór .- SZPINAKOWO-GRZYBOWE CANNELLONI !

.Moją domową tradycją już od wielu lat  jest przygotowywanie rodzinnych ,ciepłych kolacji właśnie w weekend.Już od piątku serwuję bliskim coś pysznego ..Latem są to nieco lżejsze potrawy a zimą cięższe, takie by rozgrzewały nas od środka ,dawały uczucie błogiej sytości.A  kieliszek wina  do dobrego jadła  zawsze wprowadza nas w dobry nastrój .
W miniony weekend wszystkim bardzo smakowało szpinakowo-grzybowe cannelloni.Dzielę się więc przepisem na blogu, bo warto.Zwłaszcza,że grzybowy sezon trwa  a szpinak znajdziemy w każdym sklepie.
 Ktoś kto nie przepada za szpinakiem przekona się,że w towarzystwie leśnych grzybków naprawdę dobrze smakuje.
 Grzybki zbieram samodzielnie we własnym zagajniku.(I chociaż nie jest ich zbyt wiele  to niezwykła frajda).Rośnie tu maślak sitarz.Nie jest to morze królewski grzyb ale wystarczy by złapać dobrego smaka.

A oto składniki  i  przepis :

Potrzebne będą:
Mała miseczka grzybków,
1 średnia cebula,(kilka piórek cebuli odkroić na później )
1 opakowanie  mrożonego szpinaku,
1 duża ,słodka śmietana kremówka 30%(lub 2 małe)1 kwaśna lub jogurt grecki (do wyboru),
2 ząbki czosnku,
łyżka masła,oliwa z oliwek,
1 op.cannelloni,
1 ser mozzarella,
20 dag.jakiegoś ostrzejszego sera( np.mimolette,parmezan),
kilka listków bazylii,rukoli
suszone pomidory w proszku,sól,pieprz,ostra papryka w proszku lub chili, pestki dyni,
Jak robić?
 1.Uzbierane grzybki (oczyszczone i pokrojone -to zazwyczaj robi mąż,sprawdza czy wszystkie grzybki są zdatne do jedzenia)podgotowuję ok.40 min.Przecedzam.Dodaję cebulkę i duszę na patelni ok.30 .min.
2. Następnie duszę szpinak(najczęściej używam mrożonego).Szpinak podlewam niewielką ilością oliwy z oliwek .Dodaję 2 ząbki czosnku,łyżkę masła.Mieszam.Dodaję ok.pół szklanki śmietany kremówki i ok.2 łyżki jogurtu greckiego(lub kwaśnej śmietany).Doprawiam do smaku czyli:
Sól,pieprz,chili i uwaga odrobina suszonych pomidorów w proszku.
3.Łączę doprawiony szpinak z grzybami.
4.Napełniam  surowe cannelloni szpinakowo -  grzybowym farszem.Układam w brytfance.
 Poniżej  jeszcze surowe cannelloni .Zaraz będę przykrywać śmietaną.(Przy okazji prezentacja dyni.Pierwszy raz udało mi się kupić taką zielono-żółtą)
5.Po wierzchu przykrywam  cannelloni ok.3/4 szklanki śmietany kremówki wymieszanej z łyżką jogurtu lub śmietany kwaśnej(należy przykryć cały makaron by nie wysechł)) .nieco posypuję suszonymi pomidorami w proszku.Zapiekam ok 20 min.

6.Po 20 min. na zapiekankę wrzucam kilka listków bazylii i rukoli oraz kilka piórek świeżej  cebulki.Przykrywam startym serem mozzarella + innym ostrzejszym.Ja akurat dałam mimolette.I do pieca na ponowne 20 -25 min.Po wyjęciu ozdabiamy rukolą,bazylią i posypujemy uprażonymi między czasie  pestkami dyni.Gotowe.
Smacznego.
Zapieczone,gotowe cannelloni  już na talerzu.Teraz tylko delikatna muzyka w tle do jedzenia i
 BON APPETIT



wtorek, 4 października 2016

SARDYNIA -MOJE KULINARNE DOZNANIA - OSTATNIA POCZTÓWKA Z RAJSKIEJ WYSPY !



 Zawsze interesuje mnie kuchnia innych narodowości.Co smakuje tubylcom ,co jedzą na co dzień jakich przypraw używają?.Wiem ,że kuchnia sardyńska opiera się głównie na mięsie i pewnie to najczęściej spożywają wyspiarze(pieczone jagnię lub prosię).
Kuchnią wybrzeża natomiast są przede wszystkim owoce morza.(duże langusty,wszelakie ryby,małże,krewetki,kraby).I te przysmaki (ja niestety nie należę do ich wielbicieli)bardzo smakują turystom.
***
Wędrując  po uliczkach Cagliari z ciekawością zaglądałam w okna knajpek szukając jakiejś z dobrym jedzeniem i atmosferą dla nas.Ok. godziny dwudziestej.restauracje po obowiązkowej sjeście ponownie przygotowują się do przyjęcia gości.
Co najczęściej widziałam na restauracyjnych stołach?
Oczywiście królują tu owoce morza do których bezskutecznie próbowałam się przekonać.(choć muszę przyznać,że wyglądały smakowicie i reszta rodziny jadła naprawdę z apetytem).
Cóż,każdy z nas jest inny i ma inne kubki smakowe.
Raz zamówiłam makaron spaghetti z małżami ,który często tu jest serwowany .Pachniał i wyglądał bardzo ładnie.Ale niestety to małe coś w muszelce jakoś ciężko przechodziło mi przez gardło.
Postanowiłam skończyć z moją próbą w smakowania się w frutti di mare i przeszłam na popularne tutaj spaghetti pomodoro. Przed daniem przynoszone jest tzw.koperto czyli koszyczek wypiekanego na wyspie chleba.(ale niestety płatne).Ten cieniutki wafelek pieczywa(zwany też papierem nutowym)  niech was nie zmyli bo podobno jest bardzo kaloryczny.
Do picia często zamawialiśmy czerwone wino stołowe lub białe oraz nieco inne niż w Polsce piwo.Próbowałam też sardyńskiego słodkiego likieru z mirtu.
Uwielbiam też włoską pizzę .Wprost nie mogłam się doczekać by się nią nasycić.Na cienkim cieście polana oliwą smakuje wybornie.Często zamawiałam z karczochami bo jest to popularne na Sardynii warzywo.I chyba też melony miały właśnie swój dobry czas.
No i moje ukochane słodkości. Gdzieś w uliczce kusiły słodkie tarty a pod adresem Via Dettori 30 w Cagliari znajduje się lokalna lodziarnia w której warto spróbować tutejszych lodów. (niektórzy umieszczają tę lodziarnię pośród  10 najlepszych we Włoszech). Pistacjowe i melonowe smakowały mi najbardziej.
Na Piazza Constituzione  wskoczyliśmy do historycznej kawiarni Antico Caffe.
To już ostatnia pocztówka z Sardynii.Przyjemnie było tam być.Zwłaszcza,że ludzie są bardzo  uprzejmi i przystępni.Mogłam cieszyć się więc  pogodą,jedzeniem i dobrą atmosferą.Pozdrawiam.A.










Obsługiwane przez usługę Blogger.